czwartek, 13 września 2012

Rozdział 12

-No więc? - zapytał ojciec Zayna nieco zdezorientowany.
-Bo wiesz tato.... jest taka jedna sprawa.... czy...czy Niall mógłby z nami chwilę pomieszkać? Oczywiście później znajdziemy sobie jakieś mieszkanko niedaleko, ale on teraz nie ma się gdzie podziać i rozumiesz...
-Oczywiście synku! - tym razem odezwała się mama i utuliła nas 2. Odetchnąłem z ulgą, teraz już nic nam nie przeszkodzi. Zadowoleni ruszyliśmy na górę do mojego nowego pokoju, gdzie już zastaliśmy wszystkie siostry mulata czekające na nas. Zayn usiadł na krześle, a ja na łóżku układając sobie Safaa'ę na kolanach.
-Więc? - zaczęła rozmowę Doniya.
-Więc? - odpowiedział jej brat.
-Więc co teraz?
-Teraz Niall sobie trochę z nami pomieszka. - odpowiedział jej, po czym wstał i ucałował mój policzek obejmując mnie ramieniem. Samoczynnie zarumieniłem się tak jak zawsze, nie znoszę moich rumieńców, ale Zayn uważa, że są strasznie słodkie. Taaa, strasznie słodki chłopak, który wygląda jak pomidor. Boże Niall, o czym ty myślisz w ogóle?! Posiedzieliśmy jeszcze trochę i rozmawialiśmy o wszystkim, kiedy zrobiła się godzina 23 i dziewczyny już musiały iść do siebie bo miały jutro szkołę. Zaniosłem Safaę do jej pokoju, ponieważ zasnęła mi na kolanach. To była taka urocza dziewczynka. Wróciłem do pokoju, a tam na łóżku siedział Zayn, bez koszulki w samych spodniach od pidżamy. Na mój widok podniósł znużone powieki i uśmiechnął się uroczo ukazując dwa rządki idealnych białych zębów. Podszedłem do komody, z której wyciągnąłem jakąś parę dresów i spojrzałem pytająco na Malika.
-Jasne, bierz co chcesz Niall. - odpowiedział, a ja ruszyłem w kierunku łazienki. Wszedłem pod prysznic, a moje ciało zalała fala rozkoszy, ale przerwało mi pukanie do drzwi.
-Niall.... mogę wejść? - zapytał nieśmiało chłopak.
-Mhmm, jasne.  - odpowiedziałem przymykając strumień wody.
-To mi otwórz. - zaśmiał się. No tak, zamknąłeś drzwi kretynie!
Uchyliłem drzwi, a do łazienki wszedł mój tygrysek. Uśmiechnąłem się na widok wybrzuszenia w jego spodniach i nieśmiało złapałem go za krocze. Zayn jęknął przeciągle zamykając drzwi, żeby jak najbardziej stłumić oddechy.
-Nialler, ubierz się bo nie będę w stanie nad sobą panować! - odpowiedział przysłaniając oczy, ale i tak wiedziałem, że patrzy na mnie przez palce. Popatrzyłem się na moje krocze i już wiedziałem o czym mówił mój chłopak. Przecież byłem nagi, ale jak zwykle zapomniałem o sobie kiedy on znajdował się w tym samym miejscu co ja. Wsunąłem na siebie wcześniej pożyczone spodnie i ucałowałem usta Zayna. Położyliśmy się na łóżku, a on oplótł mnie w pasie ramionami. Klepnąłem go w tyłek śmiejąc się zadziornie, ale on nie odpowiedział bo zasnął wtulając się w moje plecy jak mała panda. Po chwili ja także odpłynąłem, ale ze snu wybudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. A było tak pięknie...

Znowu krótki i bez sensu, ale piszę, bo miałam dodać w weekend, nie wiem kiedy dodam kolejny, ponieważ teraz mam trochę problemów prywatnych, mimo wszystko liczę, że się będzie podobał
Enjoy ^^

czwartek, 6 września 2012

Słodki poranek

Na osłodzenie tygodnia dam wam mojego pierwszego imagina o Ziallu :)

Obudziłem się i przetarłem senne powieki odruchowo sprawdzając stan mojej fryzury. Moje serce stanęło. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to przecież Niall leży teraz koło mnie i cichutko pochrapuje. Otworzyłem oczy i ujrzałem śpiącego blondynka, który co chwilę marszczył słodko nosek. Wodziłem kciukiem po jego gładkim policzku zachwycając się jego pięknem. Taki delikatn
y, taki śliczny, taki cudowny i do tego cały mój. Tak, jestem gejem, odkąd tylko sięgam pamięcią pociągali mnie chłopcy. Ale teraz raczej powinienem mówić chłopak. A dokładniej ten mały Irlandczyk wtulający się w moje wyciągnięte ramię. Pocałowałem jego czółko i przejechałem ręką po włosach. Zamruczał tylko i kurczowo przywarł do mnie oplatając mnie nogami. Zaśmiałem się cicho starając wyplątać z uścisku Nialla. Po długim staraniu udało mi się dokonać tej jakże ciężkiej sztuki, która powtarza się prawie każdego poranka i udałem się pod prysznic. Po wykonaniu porannej toalety wróciłem do nasłonecznionej sypialni. Na łóżku siedział nadąsany Niall z wyraźnie smutną minką. Podszedłem do niego i przycupnąłem na łóżku ujmując jego twarz w dłonie.
-Co się stało misiaczku?
-Znowu zostawiłeś mnie samego… - odpowiedział odwracając twarz.
-O jeju, już myślałem, że coś się stało. – odpowiedziałem uśmiechając się do niego i skubiąc jego płatek ucha. Wstałem, ale on pociągnął mnie tak, że spadłem na łóżko koło niego.
-Należy ci się za to kara…. – powiedział po czym zsunął moje bokserki i wymierzył mi delikatnego klapsa w pośladki. Zachichotałem i chciałem wstać, ale on przygwoździł mnie kładąc się na moim brzuchu.
-Dzień dobry kochanie. – powiedział po czym ucałował mój nos. Wstaliśmy obydwoje i ubraliśmy, ponieważ po kolejnej upojnej nocy nasze ciała były odziane w strój Adama. Po schodach zeszliśmy za rękę. W kuchni siedzieli już wszyscy. Siadłem przy blacie, a Niall spoczął na moich kolanach.
-Dzień dobry pieszczoszki :3 – powiedział Harry czochrając nasze włosy.
-No siema loczku, jak ci się spało? – zapytałem z grzeczności popijając gorącą kawę. Niall już chrupał 3 tosta z wielkiego stosu na jego talerzu.
-Na pewno spałoby mi się lepiej, gdyby ktoś cały czas w nocy nie jęczał „Ooooh Zayn!! Oh Zayn! „ – odparł ziewając. Uśmiechnąłem się przepraszająco i przytuliłem mocniej Niallera wiedząc, że zarumienił się ze wstydu.
-No wybacz Harry, ale mając przy sobie takiego przystojniaka ciężko jest się powstrzymać. – wymruczałem wpijając się w usta mojego chłopaka. To może wydać się dziwne, ale z każdym pocałunkiem odkrywam Nialla na nowo. Mojego Nialla. Nialla, którego znam tylko ja - najcudowniejszego chłopaka pod słońcem.




Jest krótki, ale co tam, do nauki!!!
Enjoy^^

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 11

Widok Tracy przed domem Zayna sprawił, że wiłem się w oparcie fotela tak, jakbym miał je zaraz przebić na wylot.
-O mój boże, Zayn.... ona mnie przecież zabije.... - wyjąkałem chowając twarz w dłoniach.
-To nie ty zostaniesz rozszarpany... - powiedział chłopak marszcząc czoło. Ledwo zatrzymał samochód, a moja "kochana" siostrzyczka prawie wyszarpała drzwi od samochodu.
-Ty!!!!! - wrzasnęła szarpiąc Malika za koszulkę. - JAK ŚMIESZ GO.... PORYWAĆ!!! TY PEDALE!!! MASZ ZOSTAWIĆ MOJEGO BRACISZKA I SIĘ DO NIEGO NIE ZBLIŻAĆ!!
W tym momencie coś we mnie pękło. Zachciałem, żeby ona zostawiła mnie już na zawszę. Bez jakiegokolwiek strachu, że ktoś może nas zobaczyć podszedłem do wciąż szarpiących się Zayna i Tracy, po czym wpinając się na czubki palców ucałowałem namiętnie usta mojego skarba. Wplotłem palce w jego włosy, a on bez wahania poddał się mojej pieszczocie. Kiedy oderwaliśmy się od siebie z uśmiechami ona odezwała się patrząc na nas z szokiem na twarzy.
-Mój brat jest pedziem....... ja już nie mam brata...... - po czym odeszła co chwilę potykając się o własne nogi.
-No to wygląda na to, że mamy ją z głowy... - powiedział zdumiony mulat. Zrobiło mi się jej żal, ale to uczucie natychmiastowo zastąpiła wielka ulga. Jednak za moment wspomniałem jej słowa. "Ja już nie mam brata...." . Czyli, wyrzuciła mnie, nie chce mnie znać.
-O Boże Zayn... to gdzie ja teraz pójdę? - spytałem się go z łzami w oczach. On tylko przytulił mnie i potargał za jedno ucho mówiąc z uśmiechem:
-No jak to gdzie? Będziesz mieszkał ze mną misiaku!
-No... ale.... - wyjąkałem kręcąc nogą w miejscu.
-Nie ma żadnego "ale"! Idziesz do mnie i kropka, a jeśli nie, to możemy sobie poszukać jakiegoś mieszkanka. Co ty na to? Tylko ty i ja.... - wyszeptał mi do ucha opierając brodę na moim ramieniu. Obejmował mnie tyłem i otulał moją szyję tak delikatnie, że miałem ochotę trwać w tej pozie w nieskończoność.
-Mmmmm, wszędzie byle z tobą.... - wymruczałem z zamkniętymi oczami.
Nagle Zayn oderwał się do mnie i złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w kierunku domu, gdzie byli wszyscy członkowie rodziny Malików. Od razu kiedy przekroczyliśmy próg do mojej nogi przyssała się drobna ośmiolatka, najmłodsza siostra Zayna.
-Cieść Zain, ceść Niall. - wysepleniła uroczo. Była do niego taka podobna, że aż nie mogłem się powstrzymać i przytuliłem ją mocno. Zachichotała i uwiesiła się na mojej szyi, a ja bez najmniejszych trudności ją podniosłem i trzymałem na rękach. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym uśmiechnięty powiedział:
-Prześlicznie razem wyglądacie. Moje dwa skarby kochane. - po czym pocałował mnie leciutko w usta, a małą w czółko. Weszliśmy do salonu, gdzie siedziała matka i ojciec Malika. Był to mężczyzna, którego nie można się było nie bać. Za to delikatna pani Malik sprawiała wrażenie całkowicie nieszkodliwej.
-Musimy z wami o czymś porozmawiać.... - zaczął Zayn siadając na przeciwko swoim rodzicom trzymając mnie za rękę, żeby dodać mi otuchy.


Trochę króciutki, ale postaram się w weekend dodać trochę dłuższy
Enjoy^^

niedziela, 2 września 2012

Zmiana planów

Sorry sorry sorry sorry sorry i jeszcze raz sorry, rozdział zamiast dzisiaj dodam jutro, przepraszam ale zdołowałam się moim planem lekcji :( wybaczcie, jutro już na pewno dodam

Wracam :)

Siemacie misiaczki :3 Miło mi, że tyle osób wstawiło się za mną, chociaż mnie praktycznie nie znają. Dzisiaj dodam rozdział i teraz kilka spraw. Nie uważam, że mam dobry styl pisania, wręcz przeciwnie. Moja polonistka powiedziała, że kompletnie się do tego nie nadaję. Będę pisała dla was, bo jednak lubię to robić i lubię patrzeć, jak ktoś pisze, że mu się to podoba. Jeszcze nie wiem o czym będzie ten rozdział, ale pewnie napiszę go spontanicznie ;p Dziękuję za ponad 3300 wyświetleń, kochani jesteście :*

sobota, 11 sierpnia 2012

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział dziesiąty - schody do problemów

Popatrzyłem się na chłopca marszcząc czoło. On odwrócił wzrok, co zaniepokoiło mnie. Uniosłem jego podbródek i zmusiłem, żeby na mnie spojrzał. W jego oczach zauważyłem cień łez. Wziąłem go za rękę i zaprowadziłem w stronę domu zamykając za nami drzwi.
-Co się stało Niall?
-Zayn... czy ty mnie w ogóle kochasz? - zapytał odwracając wzrok od mojej twarzy.
-Niall, misiaczku, spójrz na mnie. - zacząłem, po czym uniosłem jego brodę zmuszając go w ten sposób, żeby wlepił we mnie swoje niebieskie ślepia. - Kocham ciebie. Tylko ciebie, to ty jesteś dla mnie najważniejszy! Nigdy niczego takiego nie czułem do innej osoby jak o ciebie. Każda chwila spędzona u twego boku jest miodem dla mojego serca. Chciałbym całe życie budzić się, patrzeć jak przecierasz senne oczka, mierzwisz blond czuprynkę i uśmiechasz się do mnie całując moje stęsknione wargi tak, jak robisz to każdego poranka. Nie chce nikogo innego poza tobą. Już nigdy.
-Jeju.. Zayn, to takie słodkie... - wyjąkał po czym po jego policzku spłynęła łezka.
-Nie płacz maleńki, nie zostawię cię. - powiedziałem i przygarnąłem do siebie zamykając w ramionach niczym pluszowego misia.
-To łzy wzruszenia, po prostu nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak miłego. Też cię kocham. - dokończył, po czym ucałował mój policzek i schował głowę w obojczyku.
-Nie bądź zazdrosny o Harry'ego, przecież on ma Lou. - zaśmiałem się i złapałem rękę blondasa kierując się z powrotem w kierunku basenu.
-No gołąbeczki, co wam tak długo zajęło? - zapytał Harry poruszając dziwnie brwiami i przytulając się do mnie. Zacząłem udawać, że chcę złożyć wolny pocałunek na ustach Loczka, a kiedy byliśmy już milimetry od siebie wepchnąłem go do basenu wywołując salwy śmiechów i oklasków. Zezłoszczony chłopak chciał się zemścić, ale ja już siedziałem na leżaku z Niallerem na kolanach uniemożliwiając mu odwet. Pocałowałem policzek zadowolonego blondynka i zjechałem z pocałunkami na szyję z zamiarem zrobienia mu malinki.
-Ejj, Zayn, bo zaraz go zjesz. - zaśmiała się Danielle. Eleanor jak zwykle nas, jakby to powiedzieć... "Olała ciepłym moczem".
-Omnomnomnom. - wymruczałem pocierając nosem szyję mojego ukochanego. Zarumienił się lekko i pogładził moje włosy.
-Zayn, chodź popływać. - powiedział Niall ciągnąc mnie za rękę.
-No wiesz mały.... ja nie umiem pływać.... . -wyjąkałem z trudem spuszczając głowę w dół. Chłopak uśmiechnął się do mnie i powiedział:
-Nic się nie martw, będę pilnował żebyś się nie utopił. Zawahałem się na chwilę, ale ruszyłem w stronę krawędzi basenu. Usiadłem na murku, kiedy Niall już pływał radośnie wokół moich nóg. Oparł brodę o moje kolana i pociągnął je lekko.Zachwiałem się, ale nie spadłem. Popatrzył się na mnie jakby chciał powiedzieć "Mogę to zrobić mocniej".
-Okej okej, już idę..... - po czym zsunąłem się delikatnie. Spanikowałem kiedy zamachałem nogami i od razu przerażony kurczowo objąłem Nialla nogami w pasie wtulając się w niego i zaciskając powieki.
-Ciii... Spokojnie Zayn, możesz otworzyć oczy. Patrz, stoimy, nic nam się nie stanie. - nieufnie otworzyłem oczy, ale natychmiast je zamknąłem obejmując chłopca coraz mocniej.
-No dobrze, możemy też tak. - zaśmiał się Irlandczyk kołysząc nas delikatnie żeby nie przestraszyć mnie już bardziej. Reszta wydała z siebie tylko krótkie "Awww" i kiedy wyczułem, że nie przejmują się nami już tak bardzo pocałowałem wargi Żarłoka zachłannie się w nie wpijając. Przerwało nam głośnie kaszlnięcie i niechętnie oderwałem się od ust mojego skarba.
-Czego?!
-Mnie tak nie całujesz!! - udał obrażonego Harry i ochlapał nas. Szybko przeskoczyłem na plecy Blondyna, ale ześlizgnąłem się i spadłem prosto do wody. Byłem jak sparaliżowany, zacząłem się miotać na wszystkie strony nie mogąc się wydostać z pod wody. Wtedy poczułem jak coś wyciąga mnie na brzeg. Od razu ktoś rzucił się do mnie z ręcznikiem obejmując mnie, a ja z szokiem wpatrywałem się tępo w jeden punkt. Wtedy stało się to. Ja - Zayn Malik, pierwszy raz odkąd pamiętam wybuchnąłem płaczem. Moje spazmy słychać było chyba w promieniu kilkuset metrów. Niall obejmował mnie mocno cały czas gładząc po mokrych plecach. Kołysał mnie spokojnie co chwile szepcząc do mnie, że już wszystko jest okej. Uspokoiłem się po jakichś 10 minutach. Zmęczony zasnąłem na leżaku wtulając się w mojego chłopaka. Obudził mnie Niall, który szeptał mi do ucha "Czas wstawać kotku, musimy już iść". Niechętnie wstałem, pożegnaliśmy się z wszystkimi i odjechaliśmy w kierunku domu. Prawdziwe piekło zacznie się dopiero teraz, bo pod moim domem wstała rozwścieczona Tracy, a na telefonie Niallera było ponad 50 nieodebranych połączeń. Zejbiście.

Przepraszam, żę taki krótki, ale nie mam weny :C Pisałam, żeby był i jakoś specjalnie pomysłu nie miałam.
To był ostatni rozdział z perspektywy Zayna, kolejne 10 będzie oczami Nialla.
Kolejny za 30
Enjoy^^

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział dziewiąty - dalszy ciąg szczęścia

Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Przetarłem ją marszcząc nos i obróciłem głowę w kierunku promieni i zdusiłem wszelkie odgłosy. Koło mnie na poduszce unosiła się i opadała z powrotem główka blondynka. Chłopak był ode mnie niższy 15 cm więc jego twarz była na poziomie mojej klatki piersiowej. Usta miał stulone w dzióbek i co chwila rozchylał je delikatnie. Blond rozczochrane włoski opadały niedbale na poduszkę. Nagle chwycił rączkami moją koszulkę i przytulił się kurczowo do mnie. Pogłaskałem go po główce rozczulony i popatrzyłem na zegar. Dochodziła godzina 9:00, ale nie miałem serca go budzić. Jeszcze przez jakiś czas gładziłem go po różnych partiach ciała, aż zobaczyłem, że chłopak zaczął się kręcić i powoli unosić powieki ukazując jeszcze zamglone błękitne tęczówki. Przetarł oczy piąstkami kilka razy i z otwartymi ustami spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się delikatnie i ucałował moje stęsknione pocałunków usta. Ułożyłem go na sobie i dalej tuliłem co chwile składając pocałunki na malinowych wargach i zaróżowionych policzkach. Mając taki skarb przy sobie moje życie było wręcz idealnie.
-Jak się spało śpioszku? - zapytałem z uśmiechem.
-Świetnie, bo ty byłeś koło mnie. - powiedział ukazując ząbki z aparatem ortodontycznym w szerokim uśmiechu. Naszą rozmowę przerwało burczenie w brzuchu mojego chłopaka. Zaśmiałem się i wstałem wciągając na siebie szarą koszulkę. Niall poszedł w moje ślady i już chwilę później, w pełni ubrani siedzieliśmy w kuchni.
-No to na co masz ochotę misiaczku? - zapytałem wychylając się z wnętrza lodówki.
-Obojętne tygrysku. - odparł upijając sok pomarańczowy, który wcześniej mu podałem. Do kuchni weszła moja mama i uśmiechnęła się na nasz widok.
-Cześć mamo. - powiedziałem wciąż z głową w lodówce.
-Dzień dobry pani. - wyjąkał nieśmiało Niall i podszedł do mnie bliżej oddalając się od niej. Widać było, że jeszcze nie zaufał jej do końca i wolał być w tej chwili bliżej mnie.
-Dzień dobry Zayn, dzień dobry Niall! Jak wam się spało? Byłam u was wcześniej, ale spaliście razem tak słodko, że nie chciałam was budzić. - odpowiedziała nam po chwili. Chcąc jakoś przekonać do siebie blondyna podeszła do nas i najpierw uściskała mnie, a potem jego. Widać było, że się rozluźnia i już powoli przestaje się denerwować. Przytuliłem go mocno do siebie i wyszeptałem do ucha ciche "Spokojnie misiaczku" po czym zabrałem się za smażenie naleśników, w czym nieskromnie mówiąc byłem mistrzem. Już po chwili postawiłem na stole talerz z parującym stosem placków i ułożyłem kolejno nutellę i kilka dżemów. Niall poczekał aż pierwszy nałożę sobie swoją porcję po czym sam zaczął przyrządzać posiłek dla siebie. Miał niezły spust jak na jego drobniutkie ciałko. Sam zjadł 10 naleśników, podczas gdy ja zmęczyłem zaledwie 4.Wyglądał strasznie uroczo pałaszując radośnie posiłek z plamą czekolady na nosku. Zaśmiałem się patrząc na niego, a on tylko dziwnie się na mnie popatrzył i powiedział zmieszany:
-Co się stało?
-Jesteś brudny głuptasie. - powiedziałem wciąż śmiejąc się z niego po czym zlizałem delikatnie słodką kropkę. Zjechałem językiem po jego policzku po omacku szukając jego ust, ale blondyn mnie wyprzedził i ujmując moje policzki w dłonie mocno zassał się w moje usta. Jeszcze chwilę poddawaliśmy się pieszczocie, po czym oderwałem się od niego i z uśmiechem na ustach powiedziałem:
-Musimy się zacząć zbierać na basen mały. - po czym włożyłem brudne naczynia do zmywarki i chwytając mojego chłopaka za rękę skierowałem się z powrotem w kierunku mojego pokoju. Wyciągnąłem z szafki parę przyległych, czarnych kąpielówek, po czym wygrzebałem niebieskie szorty dla Niallera. Nie chciałem, żeby jeszcze wracał do domu. Poszedłem się przebrać i już po chwili wyszedłem całkowicie ubrany, a Niall czekał na mnie już ubrany i gotowy do wyjścia. Zbiegliśmy po schodach łapiąc ręczniki i pożegnaliśmy się z Trish i ruszyliśmy w kierunku samochodu. W trakcie jazdy co chwila patrzyłem na chłopca, który  nie pozwalał mi się skupić na drodze. Kiedy dojechaliśmy po 15 minutach w jednym kawałku dziękując Bogu wyszedłem w kierunku drzwi obejmując w pasie blondaska. Otworzyłem drzwi, ponieważ czułem się tutaj jak u siebie w domu i od razu skierowałem się na jego tył. Uchyliłem drzwi na taras i uśmiechnąłem się na widok 3 taplających się chłopaków i 2 dziewczyn opalających się na leżakach. Przysiadłem się do jednej z nich i przedstawiłem mojego małego.
-Danielle, Eleannor - to jest Niall. - powiedziałem w ich kierunku wciąż tuląc do siebie mojego blondynka. Dziewczyny uśmiechnęły się, a raczej Dani się uśmiechnęła, bo El tylko jak zwykle na moment zaszczyciła nas spojrzeniem i już penetrowała swoje czasopismo.Rozłożyłem się na leżaku obok, a Niall usiadł razem ze mną.  Nasmarowaliśmy się preparatami  i ułożyliśmy na słońcu. Zasnąłem po chwili, ale nie dane mi było długo spać, bo na  mojej nagrzanej od słońca klacie usiadł Harry, cały mokry. Zrzuciłem go z siebie, a on dalej śmiał się jak opętany. Niall wydał się jakiś dziwnie zdenerwowany.


EDIT:

Iiii tak mamy 9!! :D Sorki, że krótki, postaram się napisać dłuższy następny, miło mi, że są komentarze w miarę szybko i, że polecacie mojego bloga :3 jeśli ktoś chciałby być na bieżąco informowany o rozdziałach, to podawajcie swoje tt, mój to @Kluskolandia :)
Następny już piszę, wstawię jak będzie 25 komentarzy

Enjoy^^

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział ósmy - rachunek przyjaźni

-Co znowu?! – odwarknąłem gniewnie w kierunku drzwi. Zawsze coś przerywa nam w tak idealnych momentach! Narzuciłem na siebie koszulkę i ruszyłem do drzwi powitać niespodziewanego gościa. A raczej gości co okazało się gdy tylko uchyliłem drzwi. Do mieszkania wpadła trójka moich najlepszych przyjaciół : Harry, Liam i Louis. Nie pytając nawet czy mogą wejść wparowali do domu i oniemiali stanęli jak wryci mierząc się z Irlandczykiem spojrzeniami.
-No Zayn, czyli to jest powód, dla którego nie miałeś czasu się z nami spotkać? – odezwał się wreszcie Louis.
-Eee… tak. Chłopaki poznajcie się – to jest Niall, a to Liam, Louis i Harry. – powiedziałem pocierając ramię. Podszedłem do mojego chłopaka i przygarnąłem go ramieniem do siebie. Goście popatrzyli po sobie porozumiewawczo, po czym uśmiechnęli się szeroko.
-Przecież wiesz, że tylko sobie jaja robimy ;p Nie mamy nic do tego, że jesteś gejem, przecież wiesz. – powiedział Harry mierzwiąc mi grzywę.
-No właśnie Zayn, nie musiałeś się nas bać. Wyglądacie razem uroczo. – dopowiedział Liam siadając na fotelu. Ośmielony już bardziej Niall złapał moją rękę, a ja wciągnąłem go sobie na kolana żeby zrobić miejsce na kanapie dla Harrego.  Chłopcy wydali z siebie równocześnie krótkie „awww” i zaczęliśmy luźną rozmowę.
- To Niall, skąd znacie się z Zaynem? – zapytał Liam.
- Mieszkamy koło siebie i chodzimy do tej samej grupy terapeutycznej. – powiedział mój skarb i wlepił prosto we mnie swoje przeogromne niebieskie oczy. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, aż nie wytrzymałem i przy chłopakach pocałowałem blondynka prosto w malinowe usteczka. Oddał delikatnie pieszczotę, ale przerwał ją ponieważ nie chciał wprowadzać między nami niezręcznej atmosfery. Uśmiechnął się tylko szczerze i mocniej wtulił się we mnie wkładając głowę w moją szyję. Pogłaskałem go po włoskach i powróciłem do rozmowy z chłopakami.
- Zayn, pamiętasz, że we wtorek byliśmy umówieni na basen u Harry’ego?
- Aaa, jasne, dzięki, że mi przypomniałeś. – powiedziałem ledwo kojarząc fakty. Odkąd jestem z Niallem cały czas jestem rozkojarzony. Ten chłopak zawładnął wszystkimi moimi myślami.
- Ale wiesz, że wtorek jest jutro? - zapytał kpiąco Louis. No tak! Jutro jest przecież wtorek! Tylko co ja zrobię z moim małym? Przecież nie zostawię go samego z Tracy.
- Harry, chodź na słówko proszę. – powiedziałem ściągając jak najdelikatniej Nialla, a on obdarzył mnie słodziutkim cmoknięciem i wypuścił z ramion. Spoglądałem na niego jeszcze chwilę, ale ten już był zajęty dowcipkowaniem z Louisem. Chłopcy go polubili – lepiej być nie mogło. Swoją drogą jakim cudem można nie lubić kogoś takiego jak Nialler?! Ruszyłem z Harrym do kuchni zamykając za sobą drzwi. Oparłem się o blat i pomacałem kieszeń w poszukiwaniu paczki papierosów. No tak, Zayn, przecież już nie palisz matole. Harry popatrzył się na mnie wyczekująco.
- No bo wiesz, jest taka sprawa…. Siostra Nialla jest trochę, jak to powiedzieć….. niezrównoważona psychicznie i boję się go zostawić z nią samego. Mógłby….mógłby iść ze mną na ten basen do ciebie? – zapytałem nieśmiało spoglądając na niego, a on rozpromienił się i obdarzył mnie swoim słynnym szerokim uśmiechem :
- Jaaasne! On jest strasznie uroczy, widać, że jesteście w sobie strasznie zakochani, nie spuszczacie z siebie oka. Spoko, bierz go ! Która godzina? – zapytał po chwili.
- Dochodzi 24, a co?
- Oh shit! Danielle się wścieknie, mieliśmy wyjść odwiedzić cię tylko na godzinę, musimy spadać, widzimy się jutro o 11 pączuszku. – zaczął dowcipkować Harry. Dobrze, że żarłoczek tego nie słyszał, bo byłby zazdrosny. Wróciliśmy do salonu, a Harry pociągnął Lou i Li za rękawy w stronę drzwi.
- Milusio się rozmawiało, ale musimy się już zbierać, no dalej! Zostawmy gołąbeczki same. – wychichotał i poruszył znacząco brwiami. Irlandczyk zaśmiał się słodziutko i objął mnie w pasie od tyłu wpychając sobie głowę pod moją rękę. Odprowadziliśmy ich do drzwi, a gdy tylko zamknęliśmy dom rzuciliśmy się na siebie niczym wygłodniałe zwierzęta na kawałek mięsa. Potargałem niegrzecznie wargę blondaska ciągnąc ją, po czym rozchyliłem jego wargi i wpiłem się w nie. Chłopak oplótł mnie nogami w pasie i kontynuował pieszczotę. Trzymając go za biodra ruszyłem w stronę kanapy. Ułożyłem się na niej, a szkrab wtulił swoją głowę w zagłębienie mojego obojczyka.
-Nialler, jutro zabieram cię na basen z chłopakami, chcesz? – zapytałem po chwili.
- Ochh tak Zayn!! Bardzo chcę, zwłaszcza z tobą misiaczku :* - rzucił mi się na szyję wciąż leżąc na mnie. Po chwili tulenia się on zasnął mi w ramionach, a ja nie miałem serca go budzić i ułożyłem go w moim łóżku tuż obok siebie.




No to ósmy, teraz będę częściej pisać, ponieważ jestem na wakacjach i mam wifi!!! hurra ;p już mam ładny pomysł na nowy rozdział, ale to opiero za 20 komentarzy!
Enjoy^^

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział siódmy - chwile zatracenia

-No słucham cię synku :) - powiedziała uśmiechając się do mnie szczerze.
-Wiem, że obiecałem cię odciążyć i zaopiekować się wieczorami Saafą, ale..... umówiłem się na randkę z Niallem o 18 i..... mógłbym iść? - zapytałem nerwowo pocierając łokieć.
-Oczywiście synku!! Czyli umówiliście się? Tak się cieszę!! Gdzie go zabierasz?
-Myślałem nad kinem, a potem jakaś dobra pizza, wiesz, tak na początek.
-Świetny plan, idź się już wyszykować bo dochodzi 17.
-Dzięki za wszystko, jesteś wielka. - cmoknąłem ją w policzek i szybko wbiegłem po schodach. Postanowiłem wziąć długą relaksującą kąpiel. Nalałem do wanny czekoladowego płynu należącego do Waliya, trudno, będzie mi musiała wybaczyć, ale pachniał tak nieziemsko, a ja chciałem stać się jak najbardziej kuszący dla mojego żarłoczka. Leżałem tak przeszło pół godziny myśląc o nim, kiedy z transu wybudziło mnie pukanie do drzwi.
-Tak ?
-To ja misiaczku. - usłyszałem nieśmiały głosik Nialla. Szybkim ruchem wybiegłem z wanny i owijając się ręcznikiem w pasie otworzyłem drzwi z szerokim uśmiechem na mojej czystej buźce. Zdobył się na odwagę żeby przyjść tutaj i zetknąć się z nieznajomymi, zasłużył na mega przytulaska, co po chwili uczyniłem z ochotą. Tuliliśmy się strasznie długo, aż ja nie zbliżyłem swoich warg do jego i nie wyszeptałem w nie :
-Czemu przyszedłeś tak wcześnie? Przecież byliśmy umówieni o 18 . - po czym złożyłem subtelny pocałunek na jego malinowych usteczkach.
-Ohh Zayn... gdybyś ty wiedział, jakie ona mi piekło zrobiła :( - powiedział smutnym głosikiem, a z jego oczu zaczęły kapać łzy, które co rusz ocierałem kciukiem.
-Nie płacz maleńki.... jakoś ci się pomogę odratować od tej chorej baby!
-Chciałbym, ona.... zaczęła mi wytykać, że jestem gejem.....że ty jesteś...... nie! Nie powtórzę tego - wyjąkał i jeszcze bardziej się rozpłakał. Podszedłem z nim do krawędzi łóżka i położyliśmy się wciąż przytulając. Słone łzy blondynka kapały na mój goły tors. Chłopak już się uspokoił i tylko cicho pociągał co chwila noskiem ocierając się policzkiem o mój brzuch.
-Zayyn ! - krzyknęła mama z dołu.
-Tak Trish ?
-Ja, Tata, Waliya i Saafa wychodzimy do ciotki Rosalie. Wrócimy koło 1!! Nie czekaj na nas!
-Okeej ! - odczekałem sekundę i usłyszałem trzask zamykanych drzwi i szczęk klucza w zamku. 
-To co mały, może zmienimy plany i kulturalnie z pizzą oglądniemy sobie jakiś film?
-No pewnie, jak tylko chcesz Zayn. - odpowiedział i uroczo się uśmiechnął. Wręczyłem mu ulotkę mojej ulubionej pizzeri i powiedziałem:
-Idź na dół, usiądź sobie na kanapie, ja zaraz zejdę i pójdziemy wypożyczyć film. Po 5 minutach byłem na dole, a Blondasek oglądał rodzinne słitfocie stojące na kominku co chwile wybuchając śmiechem.
-No nie! Zapomniałem je schować....
-Ej no weź przestań! Byłeś strasznie słodziutki, a teraz jesteś.....seksiasty ^^
-Ohh dziękuję kochany, a teraz chodźmy. - powiedziałem i narzuciłem swój długi płaszcz. Chwyciłem go za rękę splatając nasze palce i ruszyliśmy do wypożyczalni. Chłodne powietrze smagało nasze twarze. Zakryłem się szczelnie szalikiem i poprawiłem kołnierzyk ukochanego zakrywając jego twarz aż do nosa. Z jego oczu wyczytałem, że się uśmiecha, zawsze wtedy błękit ożywa a w kącikach tworzą się ledwo widoczne nierówności. Po około 5 minutach pchnąłem drzwi sklepu i obydwoje ruszyliśmy w półki. 
-Na co masz ochotę?
-Może jakaś komedia? Albo horror?
-Mmmm komedia to dobry pomysł. - skwitowałem krótko i ruszyłem w stronę kasy. Uchwyciłem blondyna w pasie a te przytulił się do mnie ośmielony moim czynem.
-Dzień dobry, w czym mogę służyć? - zapytał sprzedawca za ladą dziwnie mierząc nas wzrokiem.
-Czy mógłby nam pan polecić jakąś dobrą komedię ? 
-Tak, oczywiście, mają państwo jakieś specjalne wymagania?
-Nie, coś śmiesznego, nie kiczowatego.
-To może "Komedia romantyczna"? Zbiór parodii różnych filmów.
-W sumie... to może być nawet ciekawe, poprosimy.
Kilka dziewczyn szeptało za naszymi plecami i myślały, że ich nie słyszę. Osiedlowe plotkary  mają teraz nowy obiekt do obczajania, bo nie wiedziały dotąd, że jestem gejem. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy z powrotem do domu. Zrzuciłem w drzwiach płaszcz i wziąłem do rąk kurteczkę Nialla. 10 min później dojechała nasza długo wyczekiwana pizza i nareszcie mogliśmy rozpocząć seans.Na początku po prostu jedliśmy siedząc obok siebie, ale kiedy mój wzrok spoczął na miarowo przeżuwających ustach chłopca nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego wygłodniały pocałunków. Mocno wpiłem się w jego usta nie pozwalając mu dokończyć posiłku. On na początku wydał się lekko rozdrażniony, w końcu kiedy jest głodny to jedzenie jest na pierwszym planie, ale patrząc w moje czekoladowe tęczówki całkowicie oddał się pieszczotom podniebienia. Ułożyłem go sobie z głową na klacie i dalej oglądaliśmy co chwilę wymieniając pocałunki. Blondynka chyba nie interesował do końca film bo przysunął się wyżej i zaczął bawić się moimi nienagannie ułożonymi włosami.
-Kocie, niszczysz mi włosy.
-Ohhh Zayn, ale one są takie mięciutkie ^^
-Oh Nialler....
-Mam na ciebie jeszcze większą ochotę niż miałem na tą pizzę... - kiedy to powiedział popatrzyłem na niego zdezorientowany a potem on rzucił się w kierunku moich ust. Po chwili moja koszulka zdobiła podłogę, a jego ręka gładziła moje poniesione krocze. Wtedy usłyszałem tylko cichy, ale uporczywy dzwonek do drzwi.


Buahahah ale jestem zua, znowu przerywam w takim momencie :D
Serio, staram się dodawać rozdziały tak często jak mogę
Następny za 15 komentarzy
Enjoy ^^

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział szósty - pełnoprawność ekstazy

Myślałem, że ma zamiar mnie masować, a te naskoczył na mnie z atakiem łaskotek. Zacząłem się tarzać jak dziki, a chłopak udawał, że mnie ujeżdża. W końcu kiedy po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy śmiechu on przestał i rozpoczął masować moje barki. Z każdym dotykiem czułem się coraz lepiej.
-A teraz brzuszek tygrysku. - szepnął mi do ucha i ściągnął moją koszulę.
Momentalnie kiedy zobaczył mój umięśniony tors począłem, że w okolicach mojego krocza coś mocno na nie napiera. Chłopak odsunął się troszeczkę i zaczął głęboko oddychać. Widząc jak Niall przeżywa rozkosz obserwując mnie osunąłem się na kolana tak szybko, aby nie dać się wciągnąć w negocjację i jednym ruchem rozpiąłem mu rozporek zsuwając jego spodenki na dół. Widok był zadowalający - nie za mały, ale nie a duży. Idealny dla mnie.
-Zayn... co ty... - nie dałem mu dokończyć bo wsadziłem całą długość do ust. Blondynek naprężył się i wbił paznokcie w drewnianą ramę łóżka. Sądząc po odgłosach - robiłem to dobrze. To, że mogłem rozpalić mojego misia sprawiało mi niesamowitą rozkosz. Poczułem buzowanie w ustach i ledwo zdążyłem go wyciągnąć, a on już wytrysnął mi prosto na klatkę piersiową. Irlandczyk jeszcze chwile zaciskał oczy i dyszał ciężko, aż wreszcie otworzył oczka i uśmiechnął się zadziornie.
-No, to teraz ja!
-O nie, misiaku, muszę już niestety iść, widzimy się o 18, przyjdę po ciebie :)
-Ohh Zaaaayn, proszę, zostań jeszcze trochę. - zrobił minię skrzywdzonego szczeniaczka, ale ja nie mogłem ulec, lecz pokusa byłą wielka.
-Nie! Muszę iść! Do zobaczenia o 18.
-Zayn...
-Tak misiaku?
-Obiecuję, że zawsze będę cię kochał Bad Boyiu...
-Ja ciebie też koniczynko. - odparłem i pocałowałem go delikatnie w czółko.
Jeszcze raz tęsknie popatrzyłem na pół nagiego blondaska i zamknąłem drzwi w obawie, że nie będę się mógł powstrzymać i...... zgwałcę go choćby tu, na korytarzu. Zbiegłem po schodach, nie zważając na to, że Tracy prawie zabiła mnie po drodze i przedarłem się do drzwi. Na pierwszy rzut oka nie można powiedzieć, że jej hobby to rzucanie nożami, ale cóż, ludzie są różni..... . Wszedłem do domu cicho, ale już w progu w moją nogę wtuliła się malutka Saafa.
-Cieeeść Źejn!!
-Cześć mała!! - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej szeroko. Była taka do mnie podobna, a zarazem taka... inna. Wziąłem ją za malutkie rączki i sadzając na ramionach jej wątłe nóżki ruszyłem w stronę kuchni, gdzie zastałem Trish.
-Dzień dobry mamo. - wykrzyknąłem podbiegając do niej i całując ją w obydwa policzki.
-Hej malutki, czemu zawdzięczasz dobry humor ? - powiedziała tuląc mnie do siebie i jednocześnie uważając  na Saafę siedzącą mi na barkach.
-Aaa bo wiesz jest taka sprawa....

Króciutki trochę, ale zapowiadam, że następny będzie dużo dłuższy, przysięgam
widzę, że bez problemu dobrnęliście do 10 tak więc
za 10 komentarzy następny rozdział
staram się dodawać rozdziały tak często jak mogę :)
Enjoy ^^

sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział piąty - euforyczne uniesienia

-No co ?!
-Gówno, pocałuj mnie w dupę Tracy i odpieprz się wreszcie ode mnie bo to właśnie przez ciebie teraz taki jestem!! - odkrzyknął niegrzecznie chłopak i pociągnął mnie za rąbek koszuli, abym podążył za nim. Zdezorientowany wolałem nie stawiać się mu  i zrobiłem tak jak chciał. Oniemiałą dziewczyna stała wciąż w tym samym miejscu, w którym ją zostawiliśmy. Wbiegliśmy po schodach wchodząc do jego pokoju przez białe drzwiczki. Jego pokój był najcudowniejszym miejscem jakie w życiu widziałem. Zielony dywanik i fotel w tym samym odcieniu; fioletowo-seledynowe ściany; dosyć szeroki, jednoosobowe łóżko; fioletowa komoda i masa zdjęć na ścianach i półkach zielonej biblioteczki. Uroczy obrazek stanowiły pluszowe żabki siedzące koło jego poduszki. Nieśmiało podszedłem do krawędzi legowiska chłopca i usiadłem gładząc jego poduszkę, jeszcze wyczuwając ciepło. Ten widok będzie ze mną obecny zawsze przed snem. Widok Nialla, który układa blond główkę na poduszce i zamyka znużone oczka. To cudowny obrazek, przez co na moment się zamyśliłem i uśmiechnąłem.
-O czym myślisz? - zapytał mój towarzysz.
-O Tobie misiaku. - szepnąłem i pociągnąłem za rękę, tak, że on wylądował na moich kolanach. Podniosłem go sobie wyżej i pocałowałem w szyję. Zagryzłem płatek jego ucha na co on kusząco jęknął. Widać było wyraźnie, że te pieszczoty podobają mu się bo przycisnął się do mnie jeszcze bardziej. Przez chwile trwaliśmy w uścisku, a po chwili zauważyłem, że chłopak najnormalniej.. zasnął. Tego widoku to chyba nigdy nie zapomnę. Nikt na świecie nie wygląda tak słodko jak on. Niebieskie oczka ukryły się pod pokrywą wyblakłych rzęsek. Zaróżowione policzki wydymały się słodziutko podczas każdego oddechu. Chciałem odłożyć chłopca i pójść do domu, ale ten uwiesił się na mnie i ani myślał mnie puścić. Ułożyłem nas wygodnie, a on po chwili ukrył głowę wtulając ją w moją klatkę piersiową. Po chwili również odpłynąłem. Cóż, chyba śniłem o nim bo obudziłem się wyraźnie.... pobudzony. On już nie spał, a zauważając to, że się przebudziłem uśmiechnął się i złożył uroczy pocałunek na moim policzku. Pogładziłem jego włosy ręką, a drugą przygarnąłem go bliżej siebie. Jego łóżko było niezawodne kiedy chcesz się poprzytulać. Tak mniej więcej spędziliśmy ze 2 godziny - leżąc, całując się, przytulając i gadając na różne tematy. Czułem, że znam tego Irlandczyka już od dawna, a tak na prawdę były to zaledwie 2 dni. Szybko podjęliśmy decyzję o byciu ze sobą, ale miejmy nadzieję, że dobrze zrobiliśmy.
-Zapraszam cię na randkę misiaku. - powiedziałem do niego po chwili. Pomyślałem, że może pójdziemy sobie do kina na jakiś horror, a potem pójdziemy coś zjeść. Będzie miło i pewnie zaliczymy kolejną sesję przytulanek co akurat nie powiem, było mi na rękę. Blondynek od razu uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową jako gest, że zgadza się. Do pokoju nagle weszła Tracy. Zmrużyła oczy kiedy nas zobaczyła a mój chłopak natychmiast zesztywniał, wstał i zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Zamknął je na klucz.
-No, teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał. - powiedział i zajął swoje wcześniejsze miejsce. Obróciłem go tak, że teraz leżał na mnie i zdusiłem mocnym uściskiem.-Zayn... - po chwili popatrzył się na mnie nieśmiało tymi swoimi anielskimi oczętami i odezwał się nieśmiało tak jak ten Niall, którego zobaczyłem po raz pierwszy.
-Tak misiaku ? - spytałem mierzwiąc po raz setny czuprynkę mojego blondynka.
-Mogę ci obciągnąć?
-CO?!?!
-Nie nie nie nie, przepraszam, nie chciałem, nie było pytania, nie nie....- wyjąkał zrywając się na równe nogi i odchodząc w najgłębszy kąt pokoju nerwowo kiwając się na boki.
Podbiegłem do niego i zamknąłem go w ramionach, a kiedy usłyszałem jak zaczął cichutko pochlipywać jeszcze bardziej umocniłem uścisk. Chłopak gorzko płakał w moją koszulkę a ja tylko gładziłem go po plecach nie puszczając.
-Z-Zaynn *chlip* ja cię straaaa *chlip* aaasznie prze-prze-przepraaaaszam *chlip*
-Misiaku, nawet nie dałeś i dokończyć! No już spokojnie, wytrzyj łezki i uśmiechnij się do mnie :)
-Dobrze tygrysku - pociągnął noskiem, a na jego ustach pojawił się grymas, który miał symbolizować uśmiech. Różowe policzki buchały mu ciepłem i dalej nie był do końca spokojny. Wziąłem go na ręce i usiałem z nim na krześle. Złapałem kilka chusteczek i kazałem mu wydmuchać nos. Otarłem dłonią pojedyncze już łezki. Ściągnąłem z niego mokrą od łez białą koszulkę i pocałowałem go w pierś delikatnie pieszcząc językiem jego sutki. Chciałem wstać i przynieść mu z szafy jakąś koszulkę żeby nie zmarzł, ale on uwiesił się na mojej szyi i ani myślał jej puszczać.
-Heej, małpko, poczekaj, przyniosę ci tylko czystą bluzeczkę i już wrócimy do wcześniejszej rozmowy...
Irlandczyk przyjął to do wiadomości, puścił moją szyję, a ja podążyłem w kierunku komody. Otworzyłem ją i przenikliwym wzrokiem zacząłem szukać czegoś co ślicznie podkreśli mu kolor oczu. Już miałem wyciągać idealny T-shirt polo, kiedy poczułem na moich barkach ciepłe dłonie.
-Tygrysku, ale jesteś spięty...
-Zrelaksuj mnie misiaczku.
Zapomnieliśmy o koszulce i podążyliśmy do łóżka. Chłopak usadowił mnie wygodnie na nim tak, że leżałem na brzuchu, po czym sam usiadł mi na pośladkach. Jęknąłem z podniecenia czując jak jego członek styka się z moimi pośladkami.


Dziwne zakończenie
OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!
*rozdziały będą pojawiać się, kiedy pod każdym kolejnym będzie no powiedzmy na razie 5 komentarzy
*przepraszam za dupowate końcówki i nadużywanie słowa "spojrzenie" - staram się to zmienić
*taki tam wstępniak do +18 , zboczuszki ;3
Enjoy ^^

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział czwarty - przenikliwość ciszy

Obudziłem się rano we wczorajszych ubraniach. Zasnąłem wcześnie, więc budząc nie zdziwiłem się kiedy zegar wskazywał godzinę 5:30. Wstałem i jak najciszej umiałem wziąłem prysznic. Ciepła woda ukoiła moje zszargane nerwy i zmęczony umysł. Mimowolnie na wspomnienie Nialla odezwał się we mnie... męski instynkt, jeśli tak to można nazwać. Już ubrany i w pełni trzeźwy zszedłem na dół i zacząłem robić śniadanie. Naleśniki pachniały świetnie, zawsze umiałem dobrze gotować nieskromnie mówiąc. Już miałem wpakować sobie do ust solidną porcję kiedy za oknem zaświtała mi blond czupryna. Przed furtką stał Niall, tak samo jak ja wczoraj u niego i przyglądał się mojemu domowi. Narzuciłem na siebie płaszcz i wyszedłem przed dom.
-Część Niall! Co cię sprowadza? - zapytałem niby od niechcenia, a tak naprawdę iskry radości i szczęścia rozsadzały mnie od środka. Chłopak nawet nie odpowiedział tylko szybko pociągnął mnie za rękę i już staliśmy w zaułku, w którym nikt nie mógł nas zauważyć.
-Nie mamy wiele czasu bo Tracy była bardzo podejrzliwa kiedy wychodziłem. Zayn, wiem, że jestem nieśmiały, chudy, brzydki i dziwny, ale chcę żebyś wiedział, że...... kocham cię. - wyjąkał aniołek i popatrzył się na mnie tymi swoimi głębokimi turkusowymi oczkami. Stałem jak słup. Nie wiedziałem co powiedzieć. "Niall, ja też się kocham i to już od dawna tylko na oczy widziałem cię kilka razy"? Jestem żenujący, mając nadzieję, że ośmielę chłopca jeszcze bardziej na jego ustach złożyłem soczysty pocałunek. Jeszcze nigdy nie poczułem takiej ekstazy. Usta blondyna były moim narkotykiem, pragnąłem go więcej i więcej. Na początku zadziwiony chłopak zadrgał nerwowo, ale po chwili ku mojemu zdumieniu... pogłębił pocałunek przywierając mnie do ściany co musiało śmiesznie wyglądać, ponieważ byłem od niego jakieś 10 cm większy. Bez słowa utonąłem w pocałunkach, a już po chwili to ja przykułem Nialla do ściany i uniosłem go lekko. Oplótł nogami mój pas i targał mnie za włosy. Jego ręce dotykały ich tak brutalnie, a zarazem delikatnie, że aż ciężko było to opisać tak, aby miało to sens. Teraz najważniejszy był on. Mój maleńki po chwili oderwał się ode mnie, spojrzał na mnie i najsłodziej jak tylko mógł, wciąż wisząc na mnie, objął mnie mocno ramionami i przykleił się głową do mojego torsu.
-Już wczoraj chciałem ci to powiedzieć, ale wiesz.. Tracy. Ona myśli, że sobie nie poradzę sam. Kiedy rozmawiałem z tobą po raz pierwszy to nie czułem tego co zawsze kiedy rozmawiam z nieznajomymi mi ludźmi. Poczułem się wyjątkowo bezpieczny. Czując twoje ciepło obok siebie na huśtawce czułem się najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Zayn, jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu K-kocham cię.  Po jego potoku słów ucałowałem go delikatnie w czółko. Powiedział to tak ślicznie, że w oku zakręciła mi się łezka. Usiadłem na murku usadawiając go sobie wygodnie na kolanach i zacząłem swój wywód.
-Zapewne wiesz, jeśli choć raz słuchałeś plotek sąsiadek, a tych ciężko nie słyszeć, że jestem homoseksualny. Widziałem cię kilka razy i zawsze odczuwałem coś dziwnego. Dopiero wczoraj to poczułem. Ja po prostu się w tobie zakochałem, bez pamięci. To co czuję do ciebie może opisać tylko to - i wtedy ponownie wbiłem się w jego usta, teraz już znacznie mocniej i było jeszcze przyjemniej niż za pierwszym razem. Mój ukochany zarzucił mi ręce na szyje i odwzajemnił pocałunek. Po chwili, mimo mojego protestu, oderwał swoje usta od moich, odchylił wełniany szalik i począł obsypywać delikatnymi pocałunkami moją szyję. Czułem ciepło bijące od niego i jęknąłem z podniecenia. Nikt jeszcze nigdy nie dał mi takiej rozkoszy. Swoje dzieło zakończył majestatyczną, wręcz ogromniastą malinką na prawej stronie szyi, ledwo zdolną do zamaskowania.
-No i patrz, teraz cały czas będę musiał chodzić w szaliku. - powiedziałem niby udając smutnego, a blondynek zakołysał się niespokojnie, więc ja zmierzwiłem jego czuprynkę, a ten widząc, że tylko żartowałem odparł z uśmiechem na malinowych usteczkach :
-Przecież muszę wszystkim pokazać, że teraz jesteś tylko mój. - po czym znowu to zrobił. Znowu tak słodko jak tylko mógł uściskał mnie. Otrząsnął się na chwilę i odparł smutno. - Muszę już iść, nie chcę, ale muszę, wiesz T... - nie dałem mu dokończyć.
-Tracy... znowu ona krzyżuje moje plany. Proszę, nie zostawiaj mnie! Nie wytrzymam długo bez ciebie  i dobrze o tym wiesz.
-Zayn.... przecież wiesz, że muszę. - odparł mi smutno i pocałował w policzek. Ja natychmiast uniosłem jego brodę i po raz kolejny tego poranka ucałowałem go soczyście. Po jakichś 3 minutach, kiedy oderwaliśmy się od siebie zapytałem go. - Mogę cię chociaż odprowadzić?
-Jasne tygrysku. - powiedział bez zastanowienia a za chwilę się spiął. - Yy, przepraszam, ale w myślach yy... zawsze tak cię nazywałem i yy... - po raz kolejny dzisiaj mu przerwałem.
-Spokojnie, tygrysku mi się podoba.
Zadowolony uśmiechnął się do mnie a ja ucałowałem go w nosek. Wyszliśmy z zaułka jak gdyby nigdy nic i skierowaliśmy się w stronę białego domu, w którym mieszkał Niall ze swoją piekielną siostrą. Ona tuż przy furtce wybiegła niczym oparzona.
-Bałam się o ciebie!! Gdzie byłeś?! Przecież coś mogło ci się stać!! Zdajesz sobie sprawę jak ja się teraz czuje?! - niczym rakieta storpedowała mojego skarba gradem pytań a ja tylko stałem i głupio się na to patrzyłem. Chciałem mu jakoś pomóc, ale i tak zostałbym źle odebrany i przysporzyłbym kłopotów chłopakowi, więc nie odzywałem się. Po chwili jednak to ja znalazłem się na celowniku.
-Ty kretynie!! Odczep się od niego!! Masz nas przestać nachodzić!!
-Tracy uspokój się! - wrzasnął nagle Niall i ona momentalnie, niczym łagodny baranek uciszyła się. - Możesz przestać wreszcie ingerować w moje życie!! Kurwa ja mam 19 lat, potrafię o siebie zadbać!! I wiesz co jeszcze? - popatrzył na mnie wymownie, a ja błagałem w myślach, aby nie powiedział na głos tego, co myślałem, że ma zamiar zakomunikować.

Taki tam 4 rozdział, trochę mało akcji i nie mam w ogóle weny, ale obiecałam to macie
Enjoy ^^

wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 3 - turbulencje zażyłości

-Już jestem!! - krzyknąłem przekraczając próg naszego małego, ale przytulnego domku. Ściągnąłem płaszcz i buty i wszedłem w głąb pokojów. W salonie na dywanie mała Saafa bawiła się lalkami tak uroczo, że aż nie chciałem jej przeszkadzać i poszedłem dalej. Donnyi'i jak zwykle nie było, a Waliah leżała na łóżku ze słuchawkami na uszach. Ojca znowu nie było, pewnie poszedł na mecz czy coś. Zawsze było mu rochę przykro kiedy ja nie chciałem z nim chodzić na mecze bo... bo po prostu tego nie lubiłem. Mówił wtedy, że zachowuję się jak baba. W sumie to teoretycznie nią jestem i tata dobrze o tym wie. W kuchni znalazłem moją zgubę.
-Heej mamo ! - krzyknąłem przytulając się do niej. To właśnie po niej odziedziczyłem moje czekoladowe tęczówki za co bardzo byłem jej wdzięczny, ale patrząc na nią przed oczami miałem cały czas te niebieskie oczęta, które tak szybko zapisały mi się w pamięci.
-Cześć Zayn, opowiadaj jak było? - pogładziła mnie po głowie i postawiła przede mną na stole talerz z pysznym obiadem. W końcu, jak sama twierdzi, jestem jej jedynym synem więc chyba ma prawo mnie rozpieszczać.
-W sumie dobrze, spotkałem nawet Lindę i... - nie dokończyłem bo moja ręka zastygła w połowie drogi do ust. Znowu do mojej głowy niczym nawałnica wbił się ten niesamowity chłopak. Postanowiłem powiedzieć o nim mamie, może ona doradzi mi co mam robić, w końcu zawsze to ona mi pomagała kiedy ojciec miał problem z zaakceptowaniem mnie. Byłem jego jedynym synem, a jak kiedyś powiedział - on nie ma syna,  ma 4 córki. Po tych słowach długo się do siebie nie odzywaliśmy, przeprosił mnie co prawda ale mimo wszystko żal został, ale staram się tego nie wspominać.
-Coś się stało synku? - spytała zatroskana siadając na przeciwko mnie z kubkiem eterycznie pachnącej herbaty i pochylając się w moją stronę.
-Mamo.... poznałem chłopaka, jest cudowny, ma na imię Niall i jest po prostu prześliczny... chyba się zakochałem... - powiedziałem po chwili gdyż nie wiedziałem jak się za to zabrać. Opuściłem głowę nie patrząc na nią, a ona podniosła moją brodę i szeroko się uśmiechnęła do mnie.
-Tak się cieszę, że wreszcie znalazłeś sobie kogoś. Jestem twoją matką więc niezależnie od tego kto to będzie i tak będę szczęśliwa, jeśli ty będziesz. Opowiedz mi coś o nim.
-No więc.. ma na imię Niall jak już mówiłem i jest taki śliczny i chudziutki i blondynek i ma takie cudowne oczka iii...
-Stop! Jej, chyba faktycznie się zakochałeś, będziesz musiał mi go kiedyś pokazać.
-No tak, ale ja nie mogę z nim być!
-Czemu? Jak to ?Nic nie rozumiem... - powiedziała marszcząc czoło i odwracając moje policzki w swoją stronę tak, aby jej i moje oczy spotkały się.
-No bo... Niall jest tam, bo nie ufa ludziom, bo się prawie wszystkiego boi, bo boi się odrzucenia i krzywdy.. co prawda gadałem z nim, ale napotkałem kolejną przeszkodę w postaci jego siostry. Myślę, że to przez nią on tak bardzo się boi, ona jest nieugięta i nie daje sobie niczego wytłumaczyć. Nie wiem co mam robić.
-Ociągnij go od niej i zwróć na siebie jego uwagę, z tego co słyszę na pierwszy raz poszło wam całkiem dobrze, nie przejmuj się synku, a teraz jedz bo ci wystygnie.
Zjadłem, poszedłem do siebie i usiadłem na łóżku. Pomacałem kieszenie. No tak, przecież już nie palisz Zayn... ale jedna, chociaż jedna jedyna fajka pomogłaby mi oderwać się na chwilę myślami od Niallerka. Muszę wymyślić jakiś sposób, żeby odepchnąć od niego Cerbera [Tracy], ale nie psuć ich relacji. No i oczywiście muszę zyskać jego zaufanie, ale to chyba przyjdzie mi łatwiej. Pozostaje mi jedynie czekać do następnej środy na kolejną sesję terapii grupowej. Nagle zerwałem się bo poczułem coś... dziwnego. W drzwiach rzuciłem tylko szybkie "Wychodzę, będę niedługo" i już przekroczyłem próg zderzając się z taflą wiatru i zimnego powietrza biczującego moją twarz. Ruszyłem po kolei bacznie obserwując każdy dom. Bingo! Znalazłem to co chciałem. A raczej tego. Siedział na huśtawce mimo smagającego go wiatru. Zupełnie nie wiem jakim cudem mogłem pominąć fakt, że już go kiedyś gdzieś widziałem. I tak, prawie nigdy nie wychodził z domu - zawsze kiedy nikogo innego nie było. Stanąłem przy ogrodzeniu i obserwowałem go. Co robisz matole?! Podejdź, zagadaj czy coś?! Odezwij się chociaż!! Zaraz sąsiedzi pomyślą, że go podglądasz i stracisz wszelkie szanse. No Malik - teraz albo nigdy, przecież tego chcesz. Niepewnym krokiem rozchyliłem bramkę, a ona charakterystycznie skrzypnęła. Chłopak odwrócił się gwałtownie przez co spadł. Podbiegłem do niego i pomogłem mu wstać po czym zacząłem :
-Cześć Niall! Przepraszam, że cię nachodzę, ale przypomniałem sobie, że już gdzieś cię widziałem i wtedy skojarzyłem ten dom więc postanowiłem sprawdzić.
-Nic nie szkodzi. - i wtedy pierwszy raz to się stało. On najnormalniej w świecie, najśliczniej jak tylko umiał... uśmiechnął się do mnie. Jakby tego było mało, złapał mnie za dłoń i przyciągnął, żebym usiadł na szerokiej ławie huśtawki koło niego. Widząc moją zdezorientowaną minę zaśmiał się melodyjnie najsłodszym śmiechem, jaki kiedykolwiek w życiu słyszałem. Przebywając z nim czułem, że żyję, że niczego w życiu mi nie potrzeba bardziej niż jego dotyku i uśmiechu. - Co u ciebie Zayn?
-To samo co pół godziny wcześniej. - swoim pozytywnym nastawieniem zmienił mój humor na lepsze. Obydwoje zaśmialiśmy się jednocześnie, a zauważając ten fakt zrobiliśmy to ponownie.
-Cieszę się, że trafiłem na ciebie, ty jesteś.... - nie dokończył bo do ogrodu wparowała Tracy i mrożąc mnie wzrokiem przygarnęła Nialla pod ramię i poszła do domu.
-Pogadamy potem, Zayn.. - zakończył robiąc smutną minkę.
Szybkim krokiem uciekłem z tego miejsca. Byłem wściekły na tą chamską sukę i na to, że nie dała aniołkowi dojść do słowa, przez co nie dowiedziałem się ważnej dla mnie rzeczy. Ważnej dla nas. Klnąc w duchu i pod nosem skierowałem się z powrotem do domu, wchodząc trzasnąłem drzwiami i wszyscy już wiedzieli, że nie watro mi teraz wchodzić w drogę. Królestwo, za upojenie nikotynowe? Czy proszę o tak wiele?

No to mamy 3 :) jutro 4
Enjoy ^^

Rozdział drugi - bezsilność umysłów

-Yyyy....
-Nie wyraźnie mówię?! Odpowiadaj jak się pytam!! - wrzasnęła ponownie i niektórzy z sali zaczęli nam się bacznie przyglądać.
-Daj spokój Tracy, my tylko... - wtrącił się blondynek, który z nerwów targał rąbek swojej niebieskiej koszulki, która idealnie podkreślała jego kolor oczu, wyglądał w niej tak słodko i niewinnie, że aż miało się go ochotę przytulić i nigdy już nie puszczać.
-Nie denerwuj się Niallerku, ten fagas już sobie idzie, nie bój się skarbie.
-Ale Tracy.... my tylko rozmawialiśmy.
-Czemu stresujesz mojego biednego braciszka?! - zwróciła się do mnie już niższym tonem gładząc blond czuprynkę chłopaka, a mnie mrożąc najostrzejszym spojrzeniem jakie kiedykolwiek widziałem.
-Nie chciałem go denerwować, przepraszam, ee.... nie chciałem, już sobie idę... miło było cię poznać.  - udało mi się wyjąkać i zrezygnowany wróciłem na miejsce koło mojej przyjaciółki.
-Będziemy powoli zaczynać, cieszę się, że zjawiliście się dzisiaj wszyscy zaproszeni - powiedziała niska kobieta, która nie wiadomo kiedy weszła do salki. Miała mądry wzrok, kurze łapki podczas uśmiechu, a jej brązowe włosy były lekko przyprószone siwizną. Stanowiła obraz pogodnej kobiety, ubrana w kwiecistą spódnicę do ziemi i liliowy sweter. Przypominała mi moją zmarłą babcię, którą bardzo dobrze wspominam i momentalnie uśmiechnąłem się z ufnością w jej stronę. Ona szybko odwzajemniając mi się zwróciła się do reszty grupy siadając na stołku najbardziej zbliżonym do okna :
-Co u was wszystkich słychać? Widzę, że już ci lepiej Lindo?
-Tak, zdecydowanie lepiej, dziękuję. - odparła moja towarzyszka szeroko uśmiechając się w stronę starszej pani.
-Gareth, a jak z tobą? Co u twojej nowej dziewczyny?
-Bardzo dobrze, coraz lepiej odkąd rzuciłem to gówno - mówiąc to czule pogładził ręce Belli, które jak teraz zauważyłem bezustannie trzymał w uścisku. Wcześniej wydawało mi się, że są oschli, ale teraz uśmiechając się do siebie tworzyli ładną parkę. To zaskakujące jak szybko wchodząc do tej sali i poznając tych ludzi trochę lepiej naładowałem się optymizmem. Po raz kolejny rzuciłem wzrokiem na Nialla, który był na celowniku terapeutki.
- A ty jak się czujesz Niall? Zauważyłam u ciebie postępy, ale widzę, że Tracy ci towarzyszy. To nic złego, ale staraj się trochę usamodzielnić, widziałam, że zacząłeś łapać kontakt z nowym, jestem z ciebie strasznie dumna. - podeszła do niego i przytuliła go delikatnie żeby się nie spłoszył. Maleńki lekko się spiął i zesztywniał, ale mimo to nie zwolnił uścisku i wtulił głowę w zagłębieniu obojczyka kobiety. Ile ja bym dał, żeby znaleźć się na jej miejscu i móc utulić go do siebie, poczuć jego oddech na swojej szyi, jego łaskoczące  blond kosmyki, jego czułe spojrzenie. Po chwili lekko odsunęli się od siebie, a ona zwróciła się do mnie:
-Jesteś tu pierwszy raz wśród nas, może już niektórych poznałeś, Dr. Brown dużo mi o tobie opowiadał Zayn. Ale gdzie moje maniery, przecież się nie przedstawiłam - mam na imię Martha i przez nasze kolejne spotkania będę pomagała ci otworzyć się na nowy świat - bez nałogów, bólu, stresu, używek i wszelkiego zła. Ale koniec o mnie, może opowiesz nam coś o sobie? No chyba, że to jeszcze a trudne dla ciebie, nie chcemy cię przecież przemęczać skarbie. - poczochrała moje kruczoczarne włosy, dzisiaj lekko oklapnięte i wróciła na swoje miejsce.
-No więc...... Mam na imię Zayn i mam 19 lat..
-Nie chcemy suchych faktów Zayn, opowiedz nam coś o sobie w sposób psychiczny a nie fizyczny. - przerwała mi poprawiając zgrabnie ułożonego koczka.
-Taak, no to... paliłem odkąd skończyłem 14 lat, w nałóg wciągnął mnie najlepszy przyjaciel. Źle znosiłem papierosy, kaszlałem, bardzo wcześnie przeszedłem mutacje, często traciłem oddech i miałem zaniki głosu, ale dopiero śmierć mojego przyjaciela skłoniła mnie do rzucenia nałogu.... - zrobiłem pauzę, żeby zaczerpnąć powietrze i kontynuowałem po chwili nie przejmując się wyczekującymi spojrzeniami innych.- Miał tyle lat co ja.... zmarł na raka płuc, papierosy go wykończyły.... nie chce podzielać jego losu....dlatego tutaj jestem. - dopiero teraz odważyłem się popatrzeć na Marthę. Ona bez słowa zbliżyła się do mnie i  przytuliła tak samo jak blondyna wcześniej. Gładziła mnie delikatnie po plecach. Czar jaki roztaczała wokół siebie ta kobieta miał niesamowitą moc. Potrafiła jednym uściskiem uspokoić każdego. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i każdy rozszedł się w swoją stronę. Chciałem jeszcze złapać Nialla, ale Tracy szybko zgarnęła go do samochodu i odjechała z nim. Kląc cicho pod nosem zauważyłem jak blondynek niewyraźnie uśmiechnął się do mnie i pomachał nieśmiało ręką. To dobry znak, coś czuję, że to jeszcze nie koniec, ale o tym przekonam się dopiero za tydzień. Sala nr. 22 - początek czegoś wielkiego; czegoś, co ciężko będzie opisać; czegoś, co jest nierealne, ale mimo to istnieje. Jeszcze nie wiem co to będzie, ale pragnę, aby ten chudy chłopak pomógł mi rozwiązać moje rozważania. Ruszyłem alejką zasypaną kolorowymi, jesiennymi liśćmi w stronę samochodu i odjechałem przed siebie.

No i jest 2, przepraszam za poślizg, ale brak weny, możliwe, że dodam dzisiaj coś jeszcze
Enjoy ^^

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział pierwszy - początek paradoksu

-Zayn-
Strapiony pchnąłem ciężkie dębowe drzwi. Ciężkie, ale nie dla mnie, poza tym teraz i tak nie mógłbym zawracać sobie głowy taką błahostką jak ciężkość drzwi, ogarnij się Malik. Popatrzyłem jeszcze raz na kartkę, którą zawzięcie tarmosiłem z nerwów w rękach. "Sala nr 22 - terapia grupowa". Ach, ile bym teraz dał, aby poczuć w gardle drapiący smak nikotyny i zaciągnąć się nim mocno. Wziąłem 5 głębokich oddechów, tak jak lekarz kazał robić kiedy ogarnie mnie papierosowy amok. Zanim się obejrzałem stałem już przed obdrapanym wejściem do pokoju, w którym za 5 minut miałem się stawić. Nie ukrywam, bałem się, ale nie okazywałem tego po sobie. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do środka. Moim oczom ukazał się krąg utworzony z krzeseł. Kilka z nich stało pustych, czekało na spóźnialskich i tych - którzy jednak zdecydowaliby się dzisiaj wśród nas pojawić. Przejechałem wzrokiem po nieufnych twarzach. Patrzyłem na tych ludzi pierwszy raz, ale ich spojrzenia jakby mnie ukoiły i pozwoliły się odstresować. Jeszcze raz począłem analizę pomieszczenia. Jasne barwy składające się głównie z szarości i beżów okalały salę nadając jej potulnego wyglądu. Ogromne wykuszowe okna zajmowały prawie całą wschodnią ścianę. Kawałek dalej siedziała Linda - ją akurat znałem więc postanowiłem usiąść koło niej żeby nie czuć się samotnym.
-Cześć Linda! Co u ciebie?
-O mój boże, czyżby to był mój Malik?! Jeej, zmieniłeś się strasznie! Na lepsze oczywiście, u mnie po staremu, jestem z Jeremiahem i jakoś dajemy sobie razem radę..
-Czemu tu jesteś?
-Depresja poporodowa...
-No nie gadaj!! Masz dzidziusia ?! Czemu nie mówiłaś ?
-Dziecko urodziło się martwe..
-O jeju, tak mi przykro, wiesz, że nie chciałem, prawda?
-Wiem przecież, już jest lepiej niż było na początku - uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
Lindę znam od dziecka, ale to nie ona była moją miłością. Zawsze starała się być kimś w rodzaju starszej siostry. Wróóóóóć, Malik, jaka wielka miłość?! Przecież ty nigdy nie miałeś nawet dziewczyny. Nie chodzi o to, że się mną nie interesowały. To ja nie interesowałem się nimi.
-Malik, a tak właściwie to czemu ty tutaj jesteś, co ?
-Uzależnienie nikotyną..
-Tak się cieszę, że wreszcie postanowiłeś rzucić to gówno. Nigdy nie zapomnę twojego widoku kiedy krztusisz się dymem.
-EJ, znasz tu kogoś? Wiesz, ja jestem tu pierwszy raz i nie powiem, czuję się lekko zagubiony.
-Jasne, już ci wszystko powiem. Widzisz tamtą szczupłą brunetkę?
-Tak, ale ona jest chuda!
-To Bella - anoreksja, obok niej siedzi Gareth - amfetamina i cracki. Te trzy krzywo patrzące na wszystkich to Sophi, Amanda i Kristin - wszystkie trzy to bulimiczki.
 I wtedy zamarłem. Moim oczom ukazał się on. Był strasznie intrygujący i cholernie.... ładny. Co prawda o tym, że jestem gejem wiem już od dawna, ale nigdy nie poczułem czegoś takiego do innego faceta. Sposób w jaki jego pełne przerażenia, niebieskie oczka przemierzały nerwowo cały pokój i w jaki z uporem starał się jak najbardziej wbić się w fotel sprawiały, że chciałem go wziąć w ramiona i trwać z nim w uścisku na wieki. Jego blond, lekko rozczochrane włoski idealnie okalały jego anielską apetycznie zaróżowioną buźkę. Chłopak był na oko w moim wieku co jeszcze bardziej przypadło mi do gustu. Cały rozdygotany bawił się naszyjnikiem koniczynką. Był bardzo chudziutki i jego cały obrazek był tak uroczy, że mimowolnie chcąc, czy nie chcąc uśmiechnąłem się w jego stronę, ale on był za bardzo zaaferowany, aby mnie ujrzeć. Wprowadzał mnie w silny trans - nie mogłem oderwać od niego spojrzenia bez względu na to czy chciałem czy nie. Ze snu na jawie wyrwał mnie niewyraźny głos Lindy, który ledwo usłyszałem, bo tak byłem zajęty obserwacją.
-Hej, Ziemia do Malika, słyszysz mnie?
-Yyy co? Jaasne.
-Na co się tak zapatrzyłeś ?
-Kto to jest? - powiedziałem wskazując niepostrzeżenie brodą na blond aniołka.
-Aaa, to jest Niall, on nie radzi sobie ze stresem, boi się ludzi, boi się, że go skrzywdzą.
-Skrzywdzą?! Mając takiego skarba jak on nie byłbym w stanie go skrzywdzić.
-Oo Malik, widzę, że twoje gejowskie popędy się odzywają, to dobrze, już myślałam, że odchodzisz do klasztoru.
-Nie nabijaj się ze mnie Lidia, słuchaj, może pójdę się z nim przywitać? Zagadać czy coś?
-Amm, sądzę, że to może być dobry pomysł, widziałam jak przez chwile się uśmiechnął kiedy na ciebie patrzył.
-Naprawdę? - uśmiechnąłem się szeroko zauważając nikły cień szansy.
Wstałem powoli i skierowałem się w stronę przeciwnego rogu sali gdzie nerwowo kręcił się mój słodziutki blondynek. Nagle popatrzył na mnie i jakby zarumienił się leciutko. Obserwował mnie bacznie kiedy zbliżałem się do niego. Przysunął się trochę do okna, a wyglądał jakby z nerwów zaraz miał przez nie wyskoczyć.
-Cześć, jestem Zayn, a ty ? - uśmiechnąłem się do niego i usiadłem na krześle naprzeciwko niego.
-J-ja jestem... Niall... - powiedział wybijając palce u prawej ręki.
To, że do mnie przemówił i się przełamał było cholernym osiągnięciem. Niall uroczo uśmiechnął się, lecz za chwile z powrotem z przestrachem odsunął się troszeczkę.
-Co u ciebie słychać? - zacząłem rozmowę, żeby go jakoś przełamać.
-Yyy, o jeej.... czemu ze mną gadasz? Nikt ze mną nie gada, bo jestem dziwny i..
-Ciii - złapałem go za rękę. - Nie musisz się mnie bać, nie skrzywdzę cię, obiecuję :)
Wtem do sali weszła wysoka blondynka na obcasach i zbliżyła się do nas.
-Co od niego chcesz?! - wykrzyczała mi prosto w twarz a ja nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć...

To  by było na tyle, jutro rozdział 2 :)

Prolog

Pewnie każda szczęśliwa historia powinna zaczynać się od " szedłeś ulicą a ona na ciebie wpadła i uśmiechnęła się słodko" albo "od dzieciństwa ją znałeś, a później się w niej zakochałeś", ale w tej opowieści nie zgadzają się 2 rzeczy. Po pierwsze, spotkaliśmy się całkiem przypadkiem w dosyć.... osobliwym miejscu. A po 2 to... to nie była ona....

Coś dużo kropek xD Zaraz dodam pierwszy rozdział
Enjoy ^^
Heeej, witam wszystkich u mnie :)) Zapewne niektórzy (nieliczni) będą mnie kojarzyć jako Kluskę z facebookowego fanpaga z imaginami ale tutaj zajmę się czymś innym. Będzie to opowiadanie o Ziallu - bromansie Zayna i Nialla jak pewnie wiecie. Na wstępie mówię, że jeśli geje i ich akty oraz interakcje seksualno-płciowe zniesmaczają was to proszę o nie czytanie tego :) Soł lets de party started :D