niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział ósmy - rachunek przyjaźni

-Co znowu?! – odwarknąłem gniewnie w kierunku drzwi. Zawsze coś przerywa nam w tak idealnych momentach! Narzuciłem na siebie koszulkę i ruszyłem do drzwi powitać niespodziewanego gościa. A raczej gości co okazało się gdy tylko uchyliłem drzwi. Do mieszkania wpadła trójka moich najlepszych przyjaciół : Harry, Liam i Louis. Nie pytając nawet czy mogą wejść wparowali do domu i oniemiali stanęli jak wryci mierząc się z Irlandczykiem spojrzeniami.
-No Zayn, czyli to jest powód, dla którego nie miałeś czasu się z nami spotkać? – odezwał się wreszcie Louis.
-Eee… tak. Chłopaki poznajcie się – to jest Niall, a to Liam, Louis i Harry. – powiedziałem pocierając ramię. Podszedłem do mojego chłopaka i przygarnąłem go ramieniem do siebie. Goście popatrzyli po sobie porozumiewawczo, po czym uśmiechnęli się szeroko.
-Przecież wiesz, że tylko sobie jaja robimy ;p Nie mamy nic do tego, że jesteś gejem, przecież wiesz. – powiedział Harry mierzwiąc mi grzywę.
-No właśnie Zayn, nie musiałeś się nas bać. Wyglądacie razem uroczo. – dopowiedział Liam siadając na fotelu. Ośmielony już bardziej Niall złapał moją rękę, a ja wciągnąłem go sobie na kolana żeby zrobić miejsce na kanapie dla Harrego.  Chłopcy wydali z siebie równocześnie krótkie „awww” i zaczęliśmy luźną rozmowę.
- To Niall, skąd znacie się z Zaynem? – zapytał Liam.
- Mieszkamy koło siebie i chodzimy do tej samej grupy terapeutycznej. – powiedział mój skarb i wlepił prosto we mnie swoje przeogromne niebieskie oczy. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, aż nie wytrzymałem i przy chłopakach pocałowałem blondynka prosto w malinowe usteczka. Oddał delikatnie pieszczotę, ale przerwał ją ponieważ nie chciał wprowadzać między nami niezręcznej atmosfery. Uśmiechnął się tylko szczerze i mocniej wtulił się we mnie wkładając głowę w moją szyję. Pogłaskałem go po włoskach i powróciłem do rozmowy z chłopakami.
- Zayn, pamiętasz, że we wtorek byliśmy umówieni na basen u Harry’ego?
- Aaa, jasne, dzięki, że mi przypomniałeś. – powiedziałem ledwo kojarząc fakty. Odkąd jestem z Niallem cały czas jestem rozkojarzony. Ten chłopak zawładnął wszystkimi moimi myślami.
- Ale wiesz, że wtorek jest jutro? - zapytał kpiąco Louis. No tak! Jutro jest przecież wtorek! Tylko co ja zrobię z moim małym? Przecież nie zostawię go samego z Tracy.
- Harry, chodź na słówko proszę. – powiedziałem ściągając jak najdelikatniej Nialla, a on obdarzył mnie słodziutkim cmoknięciem i wypuścił z ramion. Spoglądałem na niego jeszcze chwilę, ale ten już był zajęty dowcipkowaniem z Louisem. Chłopcy go polubili – lepiej być nie mogło. Swoją drogą jakim cudem można nie lubić kogoś takiego jak Nialler?! Ruszyłem z Harrym do kuchni zamykając za sobą drzwi. Oparłem się o blat i pomacałem kieszeń w poszukiwaniu paczki papierosów. No tak, Zayn, przecież już nie palisz matole. Harry popatrzył się na mnie wyczekująco.
- No bo wiesz, jest taka sprawa…. Siostra Nialla jest trochę, jak to powiedzieć….. niezrównoważona psychicznie i boję się go zostawić z nią samego. Mógłby….mógłby iść ze mną na ten basen do ciebie? – zapytałem nieśmiało spoglądając na niego, a on rozpromienił się i obdarzył mnie swoim słynnym szerokim uśmiechem :
- Jaaasne! On jest strasznie uroczy, widać, że jesteście w sobie strasznie zakochani, nie spuszczacie z siebie oka. Spoko, bierz go ! Która godzina? – zapytał po chwili.
- Dochodzi 24, a co?
- Oh shit! Danielle się wścieknie, mieliśmy wyjść odwiedzić cię tylko na godzinę, musimy spadać, widzimy się jutro o 11 pączuszku. – zaczął dowcipkować Harry. Dobrze, że żarłoczek tego nie słyszał, bo byłby zazdrosny. Wróciliśmy do salonu, a Harry pociągnął Lou i Li za rękawy w stronę drzwi.
- Milusio się rozmawiało, ale musimy się już zbierać, no dalej! Zostawmy gołąbeczki same. – wychichotał i poruszył znacząco brwiami. Irlandczyk zaśmiał się słodziutko i objął mnie w pasie od tyłu wpychając sobie głowę pod moją rękę. Odprowadziliśmy ich do drzwi, a gdy tylko zamknęliśmy dom rzuciliśmy się na siebie niczym wygłodniałe zwierzęta na kawałek mięsa. Potargałem niegrzecznie wargę blondaska ciągnąc ją, po czym rozchyliłem jego wargi i wpiłem się w nie. Chłopak oplótł mnie nogami w pasie i kontynuował pieszczotę. Trzymając go za biodra ruszyłem w stronę kanapy. Ułożyłem się na niej, a szkrab wtulił swoją głowę w zagłębienie mojego obojczyka.
-Nialler, jutro zabieram cię na basen z chłopakami, chcesz? – zapytałem po chwili.
- Ochh tak Zayn!! Bardzo chcę, zwłaszcza z tobą misiaczku :* - rzucił mi się na szyję wciąż leżąc na mnie. Po chwili tulenia się on zasnął mi w ramionach, a ja nie miałem serca go budzić i ułożyłem go w moim łóżku tuż obok siebie.




No to ósmy, teraz będę częściej pisać, ponieważ jestem na wakacjach i mam wifi!!! hurra ;p już mam ładny pomysł na nowy rozdział, ale to opiero za 20 komentarzy!
Enjoy^^

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział siódmy - chwile zatracenia

-No słucham cię synku :) - powiedziała uśmiechając się do mnie szczerze.
-Wiem, że obiecałem cię odciążyć i zaopiekować się wieczorami Saafą, ale..... umówiłem się na randkę z Niallem o 18 i..... mógłbym iść? - zapytałem nerwowo pocierając łokieć.
-Oczywiście synku!! Czyli umówiliście się? Tak się cieszę!! Gdzie go zabierasz?
-Myślałem nad kinem, a potem jakaś dobra pizza, wiesz, tak na początek.
-Świetny plan, idź się już wyszykować bo dochodzi 17.
-Dzięki za wszystko, jesteś wielka. - cmoknąłem ją w policzek i szybko wbiegłem po schodach. Postanowiłem wziąć długą relaksującą kąpiel. Nalałem do wanny czekoladowego płynu należącego do Waliya, trudno, będzie mi musiała wybaczyć, ale pachniał tak nieziemsko, a ja chciałem stać się jak najbardziej kuszący dla mojego żarłoczka. Leżałem tak przeszło pół godziny myśląc o nim, kiedy z transu wybudziło mnie pukanie do drzwi.
-Tak ?
-To ja misiaczku. - usłyszałem nieśmiały głosik Nialla. Szybkim ruchem wybiegłem z wanny i owijając się ręcznikiem w pasie otworzyłem drzwi z szerokim uśmiechem na mojej czystej buźce. Zdobył się na odwagę żeby przyjść tutaj i zetknąć się z nieznajomymi, zasłużył na mega przytulaska, co po chwili uczyniłem z ochotą. Tuliliśmy się strasznie długo, aż ja nie zbliżyłem swoich warg do jego i nie wyszeptałem w nie :
-Czemu przyszedłeś tak wcześnie? Przecież byliśmy umówieni o 18 . - po czym złożyłem subtelny pocałunek na jego malinowych usteczkach.
-Ohh Zayn... gdybyś ty wiedział, jakie ona mi piekło zrobiła :( - powiedział smutnym głosikiem, a z jego oczu zaczęły kapać łzy, które co rusz ocierałem kciukiem.
-Nie płacz maleńki.... jakoś ci się pomogę odratować od tej chorej baby!
-Chciałbym, ona.... zaczęła mi wytykać, że jestem gejem.....że ty jesteś...... nie! Nie powtórzę tego - wyjąkał i jeszcze bardziej się rozpłakał. Podszedłem z nim do krawędzi łóżka i położyliśmy się wciąż przytulając. Słone łzy blondynka kapały na mój goły tors. Chłopak już się uspokoił i tylko cicho pociągał co chwila noskiem ocierając się policzkiem o mój brzuch.
-Zayyn ! - krzyknęła mama z dołu.
-Tak Trish ?
-Ja, Tata, Waliya i Saafa wychodzimy do ciotki Rosalie. Wrócimy koło 1!! Nie czekaj na nas!
-Okeej ! - odczekałem sekundę i usłyszałem trzask zamykanych drzwi i szczęk klucza w zamku. 
-To co mały, może zmienimy plany i kulturalnie z pizzą oglądniemy sobie jakiś film?
-No pewnie, jak tylko chcesz Zayn. - odpowiedział i uroczo się uśmiechnął. Wręczyłem mu ulotkę mojej ulubionej pizzeri i powiedziałem:
-Idź na dół, usiądź sobie na kanapie, ja zaraz zejdę i pójdziemy wypożyczyć film. Po 5 minutach byłem na dole, a Blondasek oglądał rodzinne słitfocie stojące na kominku co chwile wybuchając śmiechem.
-No nie! Zapomniałem je schować....
-Ej no weź przestań! Byłeś strasznie słodziutki, a teraz jesteś.....seksiasty ^^
-Ohh dziękuję kochany, a teraz chodźmy. - powiedziałem i narzuciłem swój długi płaszcz. Chwyciłem go za rękę splatając nasze palce i ruszyliśmy do wypożyczalni. Chłodne powietrze smagało nasze twarze. Zakryłem się szczelnie szalikiem i poprawiłem kołnierzyk ukochanego zakrywając jego twarz aż do nosa. Z jego oczu wyczytałem, że się uśmiecha, zawsze wtedy błękit ożywa a w kącikach tworzą się ledwo widoczne nierówności. Po około 5 minutach pchnąłem drzwi sklepu i obydwoje ruszyliśmy w półki. 
-Na co masz ochotę?
-Może jakaś komedia? Albo horror?
-Mmmm komedia to dobry pomysł. - skwitowałem krótko i ruszyłem w stronę kasy. Uchwyciłem blondyna w pasie a te przytulił się do mnie ośmielony moim czynem.
-Dzień dobry, w czym mogę służyć? - zapytał sprzedawca za ladą dziwnie mierząc nas wzrokiem.
-Czy mógłby nam pan polecić jakąś dobrą komedię ? 
-Tak, oczywiście, mają państwo jakieś specjalne wymagania?
-Nie, coś śmiesznego, nie kiczowatego.
-To może "Komedia romantyczna"? Zbiór parodii różnych filmów.
-W sumie... to może być nawet ciekawe, poprosimy.
Kilka dziewczyn szeptało za naszymi plecami i myślały, że ich nie słyszę. Osiedlowe plotkary  mają teraz nowy obiekt do obczajania, bo nie wiedziały dotąd, że jestem gejem. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy z powrotem do domu. Zrzuciłem w drzwiach płaszcz i wziąłem do rąk kurteczkę Nialla. 10 min później dojechała nasza długo wyczekiwana pizza i nareszcie mogliśmy rozpocząć seans.Na początku po prostu jedliśmy siedząc obok siebie, ale kiedy mój wzrok spoczął na miarowo przeżuwających ustach chłopca nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego wygłodniały pocałunków. Mocno wpiłem się w jego usta nie pozwalając mu dokończyć posiłku. On na początku wydał się lekko rozdrażniony, w końcu kiedy jest głodny to jedzenie jest na pierwszym planie, ale patrząc w moje czekoladowe tęczówki całkowicie oddał się pieszczotom podniebienia. Ułożyłem go sobie z głową na klacie i dalej oglądaliśmy co chwilę wymieniając pocałunki. Blondynka chyba nie interesował do końca film bo przysunął się wyżej i zaczął bawić się moimi nienagannie ułożonymi włosami.
-Kocie, niszczysz mi włosy.
-Ohhh Zayn, ale one są takie mięciutkie ^^
-Oh Nialler....
-Mam na ciebie jeszcze większą ochotę niż miałem na tą pizzę... - kiedy to powiedział popatrzyłem na niego zdezorientowany a potem on rzucił się w kierunku moich ust. Po chwili moja koszulka zdobiła podłogę, a jego ręka gładziła moje poniesione krocze. Wtedy usłyszałem tylko cichy, ale uporczywy dzwonek do drzwi.


Buahahah ale jestem zua, znowu przerywam w takim momencie :D
Serio, staram się dodawać rozdziały tak często jak mogę
Następny za 15 komentarzy
Enjoy ^^

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział szósty - pełnoprawność ekstazy

Myślałem, że ma zamiar mnie masować, a te naskoczył na mnie z atakiem łaskotek. Zacząłem się tarzać jak dziki, a chłopak udawał, że mnie ujeżdża. W końcu kiedy po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy śmiechu on przestał i rozpoczął masować moje barki. Z każdym dotykiem czułem się coraz lepiej.
-A teraz brzuszek tygrysku. - szepnął mi do ucha i ściągnął moją koszulę.
Momentalnie kiedy zobaczył mój umięśniony tors począłem, że w okolicach mojego krocza coś mocno na nie napiera. Chłopak odsunął się troszeczkę i zaczął głęboko oddychać. Widząc jak Niall przeżywa rozkosz obserwując mnie osunąłem się na kolana tak szybko, aby nie dać się wciągnąć w negocjację i jednym ruchem rozpiąłem mu rozporek zsuwając jego spodenki na dół. Widok był zadowalający - nie za mały, ale nie a duży. Idealny dla mnie.
-Zayn... co ty... - nie dałem mu dokończyć bo wsadziłem całą długość do ust. Blondynek naprężył się i wbił paznokcie w drewnianą ramę łóżka. Sądząc po odgłosach - robiłem to dobrze. To, że mogłem rozpalić mojego misia sprawiało mi niesamowitą rozkosz. Poczułem buzowanie w ustach i ledwo zdążyłem go wyciągnąć, a on już wytrysnął mi prosto na klatkę piersiową. Irlandczyk jeszcze chwile zaciskał oczy i dyszał ciężko, aż wreszcie otworzył oczka i uśmiechnął się zadziornie.
-No, to teraz ja!
-O nie, misiaku, muszę już niestety iść, widzimy się o 18, przyjdę po ciebie :)
-Ohh Zaaaayn, proszę, zostań jeszcze trochę. - zrobił minię skrzywdzonego szczeniaczka, ale ja nie mogłem ulec, lecz pokusa byłą wielka.
-Nie! Muszę iść! Do zobaczenia o 18.
-Zayn...
-Tak misiaku?
-Obiecuję, że zawsze będę cię kochał Bad Boyiu...
-Ja ciebie też koniczynko. - odparłem i pocałowałem go delikatnie w czółko.
Jeszcze raz tęsknie popatrzyłem na pół nagiego blondaska i zamknąłem drzwi w obawie, że nie będę się mógł powstrzymać i...... zgwałcę go choćby tu, na korytarzu. Zbiegłem po schodach, nie zważając na to, że Tracy prawie zabiła mnie po drodze i przedarłem się do drzwi. Na pierwszy rzut oka nie można powiedzieć, że jej hobby to rzucanie nożami, ale cóż, ludzie są różni..... . Wszedłem do domu cicho, ale już w progu w moją nogę wtuliła się malutka Saafa.
-Cieeeść Źejn!!
-Cześć mała!! - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej szeroko. Była taka do mnie podobna, a zarazem taka... inna. Wziąłem ją za malutkie rączki i sadzając na ramionach jej wątłe nóżki ruszyłem w stronę kuchni, gdzie zastałem Trish.
-Dzień dobry mamo. - wykrzyknąłem podbiegając do niej i całując ją w obydwa policzki.
-Hej malutki, czemu zawdzięczasz dobry humor ? - powiedziała tuląc mnie do siebie i jednocześnie uważając  na Saafę siedzącą mi na barkach.
-Aaa bo wiesz jest taka sprawa....

Króciutki trochę, ale zapowiadam, że następny będzie dużo dłuższy, przysięgam
widzę, że bez problemu dobrnęliście do 10 tak więc
za 10 komentarzy następny rozdział
staram się dodawać rozdziały tak często jak mogę :)
Enjoy ^^